David Kim opuścił zespół D4!

David Kim opuścił zespół Diablo 4 na rzecz World of Warcraft. Co to oznacza dla czwartej części Diablo?

Pewnych informacji nie trzeba podawać do publicznej wiadomości, aby ujrzała światło dzienne. Tak stało się również z odsunięciem pana Davida Kima z prac nad Diablo 4, co nie zostało oficjalnie ogłoszone, jednak fani bez trudu odkryli ten fakt. Przypomnijmy, jegomość pełnił funkcję Lead Systems Designera, czyli gościa, który miał ogromny wpływ na końcowy wygląd najważniejszych elementów gry hack&slash, takich jak itemizacja, rozwój postaci, crafting itp. Fani odkryli jednak na profilu Linkedin Davida, że od września pracuje już nad innym projektem.

Jak widać z powyższego obrazka, David Kim awansował na Principal Game Designera w World of Warcraft.

Co to oznacza dla Diablo 4?

Po pierwsze, funkcje Davida przejął Joe Piepiora, który dotychczas pełnił funkcję Senior Game Designer i odpowiadał za niektóre systemy w Diablo 4. Złośliwi fani zdążyli już mu wygarnąć 2 lata pracy jako Lead Systems Designer w Heroes of The Storm i słabą kondycję tego tytułu, co ja osobiście jednak nie do końca przypisywałbym Joe. Owszem, system talentów w tej grze może nie powala, ale wpływ na porażkę HoTS’a z LoLem czy DoTą miało też mnóstwo innych aspektów.

Po drugie, trzeba spojrzeć na doświadczenie pana Davida, aby zobaczyć jaki wpływ będzie miało jego odejście z zespołu na najnowszą odsłonę Diablo. Kim wyrobił sobie markę fachowca od balansowania PvP. Przez wiele lat pracował nad StarCraftem 2 i choć zdania na temat balansu tej gry są podzielone, niewątpliwie bogatego doświadczenia nikt mu nie odbierze. Ale pytanie czy Diablo potrzebowało gościa, który większą część deweloperskiej kariery spędził nad strategią? Czy David był odpowiednią osobą do tworzenia systemu rozwoju postaci, itemizacji wraz z całą jej głębią, end game’u i wielu innych tak istotnych systemów, od których zależeć będzie czy po miesiącu od premiery nadal będą w Diablo 4 grały miliony ludzi? Osobiście wątpię i wątpiłem już od Blizzcona 2019.

Dziś mija rok od tamtego konwentu. Po kolejnych kwartalnych update’ach mogę stwierdzić, że wiele miesięcy prac nad grą poszło na marne, gdyż większość pierwotnych koncepcji zaprezentowanych na Blizzconie, wygląda teraz zupełnie inaczej. Itemizacja, która była jeszcze bardziej uproszczoną wersją Diablo 3 (wiem, ciężko to sobie wyobrazić, ale tak było!), dziś daje nadzieje na ciekawe rozwiązania – mówię tu o usunięciu starożytnych wersji legendarnych przedmiotów oraz wprowadzenie Angelic, Demonic oraz Ancestral Power systemów. Okej, popatrzmy teraz na skille – na początku było proste i nudne jak flaki drzewko pasywnych umiejętności, które po prostu by się uzupełniło w trakcie gry i tyle, po paru miesiącach nawet nikt by nie pamiętał co w tych skillach jest, bo i tak wszyscy by je mieli już dawno aktywowane. A teraz dostaliśmy dosłownie drzewo skilli, aktywnych i pasywnych, z których możemy aktywować tylko około 35% z nich podczas gry, co daje już graczom szansę na podjęcie różnych ważnych decyzji i – przede wszystkim – jakąś radość z podejmowanych czynności.

Jest jednak jeszcze po trzecie – PvP. Coś, w czym Joe Piepiora na pewno nie jest lepszy od Davida. Co to jednak oznacza dla fanów rozgrywki player versus player? Według mnie Blizzard jasno daje nam do zrozumienia, jakie są jego priorytety. Wypuścić grę z bardzo dobrze dopracowanymi systemami PvE, natomiast po premierze można zająć się PvP. Nie twierdzę, że nie będzie żadnego PvP w czasie premiery – ale może się jednak okazać, że nie będzie w ogóle zbalansowane. Ale o to bym się jednak nie martwił. Uważam, że w Diablo 3 też mogło być ciekawe PvP, niestety deweloperzy musieli bez przerwy naprawiać rozwój postaci i content, przez co na zajęcie się PvP po prostu zabrakło czasu lub zasobów ludzkich, poza tym gra sprzedała się świetnie więc… No cóż. Tak czy siak chodzą słuchy, że teraz w World of Warcraft bardziej przydadzą się umiejętności Davida właśnie do naprawy PvP.

Podsumowując

Uważam, że zmiana ogólnie wpłynie korzystnie na Diablo 4. Joe Piepiora nie jest przecież jakimś ogórkiem tylko solidnym pracownikiem Blizzarda, który pracuje już nad Diablo 4 od jakiegoś czasu. Wydaje się, że może mieć lepsze „czucie” potrzeb fanów niż David, co w przypadku marki Diablo ma kolosalne znaczenie. Diablo to nie jest zwykła gra, dla wielu graczy Diablo to świętość, zdeprawowana przez jego trzecią odsłonę. Kluczem jest znalezienie jakiegoś łącznika między fanami Diablo 2 a Diablo 3 i wydaje się, że pan Joe może go znaleźć.