Recenzja Diablo 4 – Blizzard zepsuł kilka rzeczy

Dziś minął termin embargo na materiały promocyjne Diablo 4. W sieci zadebiutowały recenzje, poradniki oraz cała masa innych filmów i artykułów na temat najnowszej odsłony gry.

Recenzja Diablo 4

Dzięki uprzejmości YagaMedia – agencji obsługującej Blizzarda w Polsce otrzymałem szansę, aby ograć Diablo 4, zobaczyć jak historia w niej poprowadzona spełnia oczekiwania i czy endgame może porwać. Oczywiście nie mogę zdradzić co działo się konkretnie w fabule, a jedynie nawiązać do elementów, które wiedzieliśmy już wcześniej.

Osoby preferujące wersję wideo zapraszam na mój kanał na Youtube.

Kampania Fabularna w Diablo 4

Kampania fabularna w Diablo 4 liczy sobie VI aktów. Jeden z nich mieliśmy już okazję ograć kilkukrotnie w trakcie trwających otwartych beta testów gry. Historia tej odsłony rozpoczyna się od uwolnienia Lilith z Pustki i sprowadzenia jej do świata Sanktuarium przez Eliasza, którego poznaliśmy w pierwszym filmowym zwiastunie gry w 2019 roku.

Matka Sanktuarium powróciła, ale i ojciec Sanktuarium jakimś cudem wyswobodził się z piekielnych łańcuchów i postanowił przeciwstawić się planom Lilith. Jakie to plany? O tym więcej powiem w kolejnym moim filmie na Youtube ponieważ dzisiejsza recenzja musi obejść się bez wątków fabularnych.

Niestety historia opowiedziana w Diablo 4 jest co najwyżej średnia. I nie chodzi o powrót Najwyższych Złych do pełni mocy czy o chęci zapanowania nad Piekłami lub Niebiosami. To jest podstawą gier Diablo i nie uważam tego za coś złego. 

Po prostu grając kampanię w Diablo 4 miałem wrażenie jakbym już tą historię przeżył. A co jeszcze gorsze, większość postaci w niej występujących jest totalnie nieistotna. Ot pojawiają się i znikają. Sam wątek fabularny i główne motywacje Lilith są zrozumiałe. Ale irracjonalność decyzji innych bohaterów gry już nie. Może to jest czepianie się dla sztuki samej w sobie, ale to kierunek, który Blizzard od lat prezentuje, i który już nie sprawdza się tak jakbyśmy tego chcieli. 

Najbardziej zawiedziony byłem walką z dwoma bossami aktów, których historia powinna być bardziej rozbudowana i mieć jakąkolwiek głębię. Niby wcześniej też nie miała jej jakoś mocno zarysowanej, ale właśnie takie detale decydują o jej sukcesie.

Kampanii brakuje tej wielkiej epickości, którą pokochaliśmy w pierwszych odsłonach gry. Przyznam się całkowicie bez bicia, że fabułę Diablo 1 i Diablo 2 znam praktycznie na pamięć, natomiast tą z Diablo 3 już niekoniecznie. Obawiam się czy tak samo nie będzie przypadkiem z Diablo 4, szczególnie, że kolejnymi postaciami już nie trzeba będzie bawić się w ponowne przechodzenie kampanii tylko od razu rozpocząć endgame grind. 

Gdyby nie epilog, który naprawdę mnie zaciekawił, kampanię fabularną oceniłbym dosyć nisko.

Strona wizualna i dźwiękowa w Diablo 4 jest zachwycająca

Już na starcie zaznaczę, że jest to tylko i wyłącznie subiektywna ocena. Każdy ma inne gusta i wrażliwość na obraz i dźwięki, dlatego do tej sekcji można podejść z odrobiną dystansu.

Sposób w jaki rozbudowano system walki z Diablo 3 udał się w 100%. Przyjemność z eliminowania kolejnych hord przeciwników daje sporą satysfakcję. Coś co wyglądało zbyt kolorowo w Diablo 3, teraz nabrało po prostu klimatu.

Sposób w jaki rzucane są zaklęcia czy umiejętności specjalne, które w innych grach możecie znać jako ultimate, prezentuje się bardzo okazale i efektownie. Gdy użyłem pierwszy raz umiejętności Kataklizm Druida, nagle całe niebo w grze zostało przysłonięte burzowymi chmurami, co skutkowało przyciemnieniem ekranu. Strzelające pioruny w poszczególnych częściach ekranu dosłownie błyskały się jakbyśmy naprawdę widzieli uderzenie prawdziwego pioruna. Efekty wizualne umiejętności wywarły na mnie ogromne wrażenie.

Na dodatkowe uznanie zasługuje zróżnicowanie wszystkich 5 regionów. Owszem na większości zobaczycie plaże czy błotniste rejony, ale ukazanie piaszczystych plaż w niedalekiej odległości od bagiennych terenów czy suchych pustyń zostało mi do teraz w pamięci. Ja po prostu mam takie uczucie, że chcę tam wrócić, zwiedzać ruiny miast w Kedżystanie czy przemieszczać się po nizinach w Scosglen.

Gdyby nie koń to bieganie na pieszo byłoby istną udręką. Świat jest tak duży, że nawet z punktów nawigacyjnych dotarcie z jednego miejsca do drugiego zajmuje chwilę czasu nawet na koniu. Ale w jego przypadku Blizzard trochę przedobrzył. Bardzo często zdarzało mi się, że zacinał się na jakimś praktycznie niewidocznym hitboxie krawędzi drzewa czy krzaków lub mostu. O wierzchowcach możecie zobaczyć dodatkowy materiał na moim kanale na Youtube już 31 maja od 8:00 rano.

Jest jednak dodatkowy element, który mnie niemiłosiernie denerwował. To kamera. Jest ona ustawiona zbyt blisko bohatera. Walcząc z bossami często nie widziałem kiedy szarżują w moim kierunku (bo walczę na odległość) i przez to miałem zbyt mało czasu na reakcję. Gdyby kamera była oddalona na takim poziomie jak podczas jazdy na koniu, miałbym większą przyjemność z gry. Tak niskie umiejscowienie jej nad bohaterem powoduje, że bywają problemy z klikaniem w niektóre elementy środowiska podczas walki. Przykładowo gdy walczymy z bossem aktu lub podziemia, czasami trzeba się nagimnastykować, aby nie kliknąć w jego nogę, a w podłoże, aby zrobić unik od jakiegoś ataku. Z tego powodu przekonałem się, że mimo zamiłowania do myszki i klawiatury znacznie przyjemniej gra się na padzie.

Na ogromny plus zasługuje udźwiękowienie. O ile muzyka z Kiowosadu już mnie znudziła – tak inne regiony również mają swoje motywy przewodnie, przy których bardzo przyjemnie ubija się hordy demonów. Każdy element w grze ma jakiś dźwięk – zniszczenie półki z książkami, beczki, czy upadające kamienie. To wszystko powoduje, że gracz naprawdę czuje się jakby był uczestnikiem tego świata. Ale z drugiej strony co ja tam wiem. Nie jestem osobą, która specjalizuje się w udźwiękowieniu. Moja subiektywna ocena muzyki i dźwięków jest po prostu bardzo pozytywna.

Transmogryfikacja – czyli skórki, skiny i cała masa ubioru w Diablo 4

Transmogryfikacja to jedna z bardziej rozbudowanych funkcji w grze. Deweloperzy zadbali o wiele darmowych możliwości konfiguracji i jak sami twierdzą, jest mało prawdopodobne aby spotkać w grze osoby o takich samych skinach.

I rzeczywiście jest w tym prawda, ponieważ gdy raz założymy jakiś rodzaj uzbrojenia dołącza on do kolekcji, którą później możemy wykorzystać. Widać, że artyści poświęcili na to masę czasu, ale zdaje się, że znam przyczynę. opcjonalny sklep gry, w którym będą same skórki nie powinien ograniczać możliwości modyfikacji wygląda i rzezy jakie można znaleźć podczas przemierzania otwartego świata.

Wrażenia z rozgrywki w Diablo 4

Rozgrywka w Diablo 4 mnie zachwyciła. System walki, różne aktywności, które możemy wykonywać w trakcie gry powodują, że danym mi czasie nie miałem nawet chwili na nudę. Dużym plusem jest możliwość wyboru poziomu trudności z jakiego chcemy rozpocząć rozgrywkę. Początkujący w świecie gry mogą oczywiście wybrać Poziom Świata 1, podczas gdy zagorzali fani serii Poziom Świata 2 zwany Weteranem. Jest on dużo trudniejszy, ale również gwarantuje więcej punktów doświadczenia czy lepszy drop przedmiotów. Chociaż i dla mnie weteran niekiedy sprawiał całkiem spore problemy. Szczególnie podczas przemierzania Podziemi Wieńczących czy walki z bossami mającymi cztery czy pięć affiksów.

Naturalnie trzeba przejść do kluczowego elementu rozgrywki, jakim jest endgame. Informacje o nim poznaliśmy już podczas zeszłorocznej bety, ale teraz można je objaśnić dużo bardziej szczegółowo. To mechaniki, które każdy gracz będzie wykonywał po ukończeniu kampanii i przekroczeniu 50 poziomu po przejściu na Poziom Świata 3 czyli Koszmar.

Wśród aktywności endgame znalazły się następujące elementy:

  • Pola Nienawiści – czyli PvP,
  • Podziemia Koszmarów – czyli zmodyfikowane szczeliny,
  • Drzewo Szeptów – czyli klasyczne zlecenia,
  • Piekielne Przypływy – czyli masowa eliminacja wrogów i odbieranie gwarantowanych legend,
  • World Bossy – gwarantowane legendy po eliminacji potężnych przeciwników.

Każda aktywność posiada unikalne mechaniki oraz nagrody jakie otrzymuje się za ich ukończenie. Więcej o nich rozpiszę już w oddzielnych artykułach poradnikowych w ciągu najbliższych dni.

W rozgrywce martwi mnie jednak ilość różnego rodzaju przeciwników. Blizzard mocno skupił się na ludzkich odsłonach prezentując nam kanibali, zbuntowanych barbarzyńców, kultystów, czy upadłych żołnierzy. To powoduje, że ma się wrażenie jakby tych potworów było mało. Bo wszędzie spotkacie te same duchy, pająki, khazry, szkielety, zombie, wilkołaki, węże czy larwy, a od czasu do czasu w każdym regionie pojawi się nowy rodzaj przeciwnika jak skorpiony czy coś co przypomina trochę Nagi ze świata World of Warcraft. Jest to widoczne szczególnie w podziemiach, które będziecie wykonywali raz po raz. Trochę szkoda bo zróżnicowanie potworów powinno być tu zdecydowanie większe. 

Sklep gry i Battle Pass w Diablo 4

Zdecydowana większość nowych gier posiada sklepy gry i Przepustki Bojowe, które mają zachęcać do dodatkowych płatności w grze oraz regularności. Z biznesowego punktu widzenia jest to zrozumiałe ponieważ deweloperzy mogą te środki przeznaczać na nowe funkcje i długoterminowe wsparcie produkcji, z drugiej wymusza na graczach regularną aktywność i wywołanie poczucia winy, że jak czegoś nie zdobędziemy to przepadnie.

Wersja recenzencka miała niestety zablokowaną funkcjonalność zarówno sklepu jak i Przepustki. To drugie jak najbardziej rozumiem, to mechanika, która zostanie odblokowana dopiero pod koniec lipca wraz ze startem 1 sezonu i nie będę się teraz na nim skupiał.

Zwrócę swoją uwagę na materiały wideo i zrzuty ekranu udostępnione przez Blizzarda a ukazujące sklep gry. Gdy po raz pierwszy uruchomicie zakładkę sklepu, pojawi się Wieszczka, która żonglując zestawem kart wypuści je w naszym kierunku ujawniając jego zawartość. Znajdziecie w nim wszystko, co chcielibyście zmodyfikować w swojej postaci. Rozpoczynając od zakupu wierzchowca, po skiny dla niego oraz inne elementy kosmetyczne jak trofea, czy zestawy broni i komplety klasowe dla każdego bohatera.

Ceny w sklepie rozpoczynają się od 800 sztuk platyny, a każde 100 sztuk platyny odpowiada 1 dolarowi. W tej cenie kupicie na przykład wybranego wierzchowca lub skina dla niego. Najdroższe są zestawy do transmogryfikacji wszystkich elementów uzbrojenia i kosztują nawet 28 dolarów czyli 2800 sztuk platyny. Oczywiście traficie na ich różne cenniki w zależności od ilości elementów. Mogą kosztować 2200, 2400 czy 2500 sztuk platyny. 

I gdyby nie zrzut ekranu, który znalazł się w pakiecie recenzenckim miałbym spore obawy co do zamiarów Blizzarda. Poniższy zrzut pokazuje pakiety jakie można nabyć w sklepie. Ceny idą od najniższej do najwyższej, ale na samym końcu znalazł się pakiet 800 sztuk platyny. Nie dość, że jest ustawiony w nielogicznym dla mnie miejscu to jeszcze posiada grafikę identyczną jak pakiet 200 sztuk platyny. Mam wrażenie, że pojawił się tam w ostatniej chwili ponieważ można byłoby zarzucić Blizzardowi zmuszanie graczy do zakupu pakietów wyższych niż ceny części produktów w sklepie. O ile pakiet 800 sztuk platyny pozostanie w sklepie zostanie przywrócona moja wiara w sprawiedliwe i czyste zagrywki handlowe Blizzarda. Jeśli po premierze go nie będzie utracę wiarę w tą firmę.

O co mi chodzi. Wyobraźcie sobie sytuację, w której chcecie kupić wierzchowca za 800 sztuk platyny. Jeśli w sklepie nie zobaczymy tego pakietu, będziecie musieli kupić pakiet 1000 sztuk platyny albo jeden 500 sztuk i dwa po 200 sztuk. Czyli musicie wydać więcej niż cena tego wierzchowca. Taka mechanika funkcjonuje w Diablo Immortal czy Overwatch 2 i nie tylko przeze mnie jest uznawana za niedopuszczalne praktyki handlowe. Blizzard – lepiej tego nie zepsuj. 

Diablo nie imponuje mi już jak kiedyś

Albo jestem już stary, albo Diablo nie poszło dokładnie w kierunku jaki miałem gdzieś w swojej głowie. I abyście mnie nie źle nie zrozumieli. Rozgrywka stoi na bardzo wysokim poziomie i bardzo dobrze się przy niej bawiłem. Zmartwiła mnie jednak dosyć słaby wątek fabularny i sklep gry, w który może teraz nie ma jeszcze najlepszych skinów, ale przypadek Overwatch 2 udowodnił, że najlepsze elementy kosmetyczne znajdują się tylko za tak zwanym paywallem.

Mimo wszystko kibicuję Diablo 4 bo dobrze bawiłem się przez ten czas i na pewno w dniu premiery usiądę i wsiąknę na kolejne tygodnie i miesiące, bo moim zdaniem pieniądze wydane na tą grę zapewnią nieporównywalnie więcej frajdy i satysfakcji.