Overwatch League traci kolejnych sponsorów

Z powodu pozwu sądowego stanu Kalifornia swoje wsparcie dla ligi wycofali kolejni partnerzy korporacyjni.

IBM i Kellogg zniknęli z listy sponsorów na stronie OWL. Tak jak wcześniej zrobiło kilku innych sponsorów najpierw znikając, a dopiero potem wydając oświadczenia.

Rzecznik prasowy T-Mobile potwierdzał: ’Zastopowaliśmy nasze aktywności sponsorskie z Activision-Blizzard’ (co nie musi oznaczać ich całkowitego zakończenia.

Rzecznik State Farm w dwóch wypowiedziach dla mediów powiedział, że ich firma ’Ponownie ocenia ich ograniczoną kampanię marketingową w Overwatch League’ oraz że poprosili o ’wstrzymanie wyświetlania ich reklam w trakcie najbliższych meczy’.

Również Coca-Cola (której członkiem zarządu jest Bobby Kottick – CEO Acti-Blizz) wydała oświadczenie, w którym lakonicznie informują o tym że: „wiedzą o zaistniałej sytuacji w Blizzardzie i monitorują ją oraz współpracują ze swoimi partnerami wspólnie przyglądając się przyszłym planom„.

O ile IBM nie wydał swojego oświadczenia jeszcze, a poprzednie oświadczenia były stonowane i nie paliły zbytnio mostów za sobą, to Kellogg poszło na ostro po bandzie wyrażając święte oburzenie rzucając hasłami, z których spełnieniem pewnie sami mieli by problemy.


Rzecznik prasowy Kellrog odnosząc się do programów sponsorskich Cheez-it i Pringles powiedział Polygon:


’Widzimy te oskarżenia jako problematyczne i niezgodne z naszym przywiązaniem do sprawiedliwości (społecznej), różnorodności i inkluzywności. W trakcie kiedy Activision-Blizzard ogłosili swoje plany zajęcia się tą sytuacją i problemami jakie przed nimi stoją, nie będziemy posuwali się do przodu z żadnymi nowymi programami w tym roku, lecz będziemy się przyglądać postępom w ich planach’.

Jak widać to chyba koniec z płatkami Lucioszkami oraz z bardzo istotnymi wpływami na organizację i realizację Overwatch League. Po wstrzymaniu wsparcia przez tylu sponsorów liga na pewno poważnie ucierpi i spadną wpływy za osiąganie wyników nawet dla najlepszych drużyn w lidze.

Dla ligowych słabiaków (funkcjonujących pod kreską) oznacza to dalszy spadek wpływów, nawet z uspołecznionej puli nagród, kontraktów i sprzedaży. Dla lepszych zespołów oznacza to wybór pozbycia się najlepszych zawodników z najwyższymi kontraktami albo zepchnięcie słabszych zespołów w przepaść.

Cała ta sytuacja zdaje się też uprawdopodabniać ostatnie, świeże plotki o wstrzymaniu rozgrywek ligi do momentu wydania Overwatch 2.
Problem jednak ze wstrzymywaniem rozgrywek jest taki, że mogą one ostatecznie nie zostać wznowione, albo jeśli zostaną to w bardzo okrojonym formacie.

Tutaj kłania się moja odwieczna krytyka odnośnie całego projektu, który koncentrował się jedynie na scentralizowanej, odgórnie kontrolowanej przez Blizzard lidze, gdzie kontrakty sponsorskie to są jedynie partnerzy korporacyjni.

Porzucenie modelu 'grassroots’ gdzie powstawały by lokalnie turnieje, ligi i zespoły mające tysiące swoich własnych, małych sponsorów spowodowało wielki wstrząs zagrażający w ogóle istnieniu esportu Overwatch. Wielki dom na fundamencie z piasku właśnie został poważnie podmyty, a przecież tuż obok była (i jest nadal) wielka skała na której mogli by budować.