Shanghai Dragons – od zera na szczyt
Czerwony kolor ich koszulek w pierwszym sezonie był równoznaczny z czerwonym napisem "Porażka" po ich meczach. A jednak, dwa lata po starcie Ligi Smoki z Szanghaju dumnie kroczą w kierunku mistrzostwa.
Po tragicznym wyniku w pierwszym sezonie (0 wygranych, 40 porażek) z drużyny Shanghai Dragons nie wypadało nawet się śmiać. Wszyscy zastanawiali się co poszło nie tak. Po niemal całkowitej wymianie składu początek drugiego sezonu również nie wyglądał najlepiej. Dwa pierwsze mecze znowu zostały przegrane. Ale analitycy zwracali uwagę, że zmiany, które zostały poczynione mogą być początkiem prawdziwej przemiany. I owszem, 23 lutego 2019 roku Smoki pokonały drużynę z Bostonu. Po meczu wielu fanów miało łzy w oczach. I chociaż można żartować, że na widowni siedzieli zatrudnieni aktorzy, to była to naprawdę piękna historia.
W etapie trzecim drugiego sezonu Dragons zaskakująco szybko zaadaptowało się do zmiany mety grając agresywną wersję 3 dpsów z Ddingiem jako Farą, który swoją maestrią postaci powiódł ich do zwycięstwa. Pokonali wtedy najsilniejsze zespoły Ligi, które po pół roku grania w mecie 3-3 nie potrafili się zaadaptować i odeprzeć agresji. Finał etapu 3 przeciwko San Francisco Shock zakończył się wynikiem 4 do 3 i był ostatecznym zwycięstwem nad kozami, które władały OWL przez cały sezon drugi.
Potem nadszedł etap czwarty i wymuszona przez Blizzarda gra 2-2-2. Nie mogąc wykorzystać w pełni swojego wybuchowego potencjału Shanghai Dragons wygrali tylko jeden mecz i ostatecznie zakończyli sezon 2 na 11 miejscu.
W przerwie między sezonami wszyscy bacznie przyglądali się zmianom w składzie Czerwonych. Dołączył do nich Fleta, który po 2 sezonach w drużynie Dynasty postanowił opuścić zespół, który zawodził fanów z Korei. Wszyscy byli zgodni, że zarówno gracze wsparcia jak i natarcia są z najwyższej półki. Jedyne pytania budziła linia tanków. Po odejściu z drużyny po pierwszym sezonie i roku grania w Contenders powrócił Fearless, dołączyli również Stand1 oraz Void. Nikt nie twierdził, że to są źli gracze, jednak istniała nieuzasadniona obawa, że będą odstawać jakością od reszty.
I nadszedł sezon 3. Z powodu epidemii drużyny z Azji zostały zmuszone do odłożenia swoich meczy. Po przejściu na model online, region azjatycki składał się z następujących drużyn:
- Shanghai Dragons
- Vancouver Titans
- London Spitfire
- Seoul Dynasty
- Chengdu Hunters
- Hangzhou Spark
- Guangzhou Charge
- NYXL
Jaki wynik na ten moment posiadają Czerwoni? 8 wygranych i tylko 1 porażka. Przegrali przeciwko Hunters gdy Ci wciągnęli ich w swój szalony styl grania poza metą (zresztą ostatnio odpłacili im się zdecydowanym 3-0).
W zeszyły weekend dosłownie rozjechali Seoul. 3 do 0 w meczu, który ani trochę nie przypominał wyrównanej gry. Dynasty pokazali totalny brak adaptacji, ciągle grając Mei przeciwko Farze. Wszyscy spodziewali się długiego meczu, który będzie ciągnął się godzinami i wyłoni najlepszą drużynę regionu azjatyckiego. No i wyłonił się zwycięzca, ale chyba nikt nie spodziewał się, że zrobi to w takim stylu. Dodatkowo warto zwrócić
Z racji podziału na regiony by nie dopuścić do problemów technicznych i zredukować lagi, nie wiemy jak Shanghai Dragons wypadają na tle drużyn z Ameryki. SF Shock oraz Philadelphia Fusion wydają się być godnymi przeciwnikami, ale analitycy już ustawili Smoki na szczycie swoich rankingów. Region azjatycki to prawdziwa wybuchowa mieszanka niesamowitych talentów, zaprawionych zarówno w graniu mety jak i kontrowaniu jej. Czy Shanghai Dragons wygra trzeci sezon Ligi? Dowiemy się dopiero za pół roku, ale ja już mam swojego kandydata na zwycięzcę.